Wieczorem wybraliśmy się do klubu Hemingway, który znajdował się na plaży. W gazetce z lotniska wyczytaliśmy, że co niedzielę odbywają się tam kubańskie wieczory z muzyką na żywo. Na scenie pojawiło się dziewięciu muzyków, czyli zespół Los Compadres. Był to najlepszy wieczór salsowy w moim życiu. Mnóstwo ludzi, zabawy i uśmiechu. Tańczyliśmy salsę, merengue i dzięki temu poznaliśmy też lidera zespołu - Julio. W przerwach przychodził do nas i chętnie z nami rozmawiał, bardzo się polubiliśmy, na tyle że dedykował nam prawie wszystkie piosenki, a każdą kolejną śpiewał dokładając słowa Polonia, Polonia. Na koniec zaproponował, że nas odwiezie do hotelu, a rozmów w aucie nie było końca.
We wtorek wybraliśmy się na zwiedzanie stolicy. Willemstad, zwane też małym Amsterdamem, dzieli się na dwie części, wschodnią - Punda, zachodnią - Otrobanda. Są one połączone długim mostem pontonowym. Otrobanda jest nowszą częścią miasta i uważana jest za jego kulturalne centrum.
Zwiedzanie stolicy to głównie podziwianie XVII i XVIII-wiecznych holenderskich budynków kolonialnych. Ten tradycyjny styl w pewnym czasie został zmodyfikowany i przystosowany do klimatu Karaibów - białe budynki przemalowano na piękne żywe kolory, wstawiono okiennice, dodano werandy i ganki. Całość prezentuje się wspaniale, więc pewnie dlatego stare miasto i port zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jedna z większych atrakcji Pundy czyli Mercado Flotante - pływający targ, gdzie towar jest wysypywany bezpośrednio ze statków na kolorowe stragany.
Kolejnego dnia wstałam o 6 rano, w planie miałam pływanie z delfinami w oceanarium o 8 rano. Była to dla mnie nowość, więc po wstępnych ustaleniach i obejrzeniu krótkiego filmu, podzielili nas na pięcioosobowe grupy i z płetwami ruszyliśmy do wody. Pływałam z delfinami w specjalnie utworzonej lagunie i było to niesamowite doświadczenie. Delfiny były bardzo przyjazne, w dotyku delikatne i aksamitne, kładłam rękę z boku ich ciała i pływałam w wyznaczonym przez nich kierunku.
To ostatnia część relacji z podróży, następny wpis (zestaw) pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Pozdrawiam Was ciepło,
Aneta
ale ślicznie!;)
OdpowiedzUsuńWyślę TŻtowi linka, niech się napatrzy na wspaniałe widoki i kulturę :) Rozglądamy się za czymś na grudzień :) Twoja relacja jest przepiękna :D
OdpowiedzUsuńz całego serca polecam :D
Usuńpięknie tam!:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie. Nie wracałabym ;-) Świetne zdjecia.
OdpowiedzUsuńgenialna fotorelacja, świetnie opisy do zdjęć! ale zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńOdwiedzilas naprawde fantastyczne miejsce!!! Architektura jest tam cudna, przepiękne kolory i to błękitne, razie bezchmurne niebo :))) swietne doświadczenie z tymi delfinami !!
OdpowiedzUsuńno co tu pisać-widać ,że to wspaniałe miejsce,zazdroszczę.....;)a foty cudowne!
OdpowiedzUsuńfabulous & stunning!!!!
OdpowiedzUsuńświetna relacja, genialne widoki no i delfiny:)
OdpowiedzUsuńahh, jak tam bajkowo!
OdpowiedzUsuńOh ! Jak tam pięknie !
OdpowiedzUsuńMożę się kiedyś wybiorę …ľ
niesamowite zdjcia! piekne widoki!
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
lubię oglądać takie piękne zdjęcia z wakacji:)
OdpowiedzUsuńCóż mogę rzec.. zazdroszczę Ci strasznie wyjazdu! Zdjęcia są magiczne!:) ściskam i mam nadzieję, że podładowałaś baterie!:)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, zdjęcia są przecudowne!
OdpowiedzUsuńCAŁKIEM INNY ŚWIAT !!!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce ! i Świetna fotorelacja :)
Ależ cudowne miejsca, piękne widoki, super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu, DaisyLine
Czarująca architektura, widoki zapierające dech w piersiach i jestem oczarowana delfinami, to musiało być cudowne uczucie :) uwielbiam delfiny :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń